Posty

Tytułem podsumowania

Zawsze, gdy skądś wracamy, czuję wdzięczność, że wróciliśmy bezpiecznie. Zwykle jakaś część mnie cieszy się z powrotu („ wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”), część żałuje, że to już koniec i trzeba wrócić do normalnego życia. W tym roku miałam takie poczucie, że to były długie wakacje- faktycznie nie było nas ponad 2 tygodnie, ale też czas ten był bardzo urozmaicony. Od cudownego spotkania z Anią i jej rodziną w Lotaryngii, przez tydzień wojaży z K.i W., po urokliwej Normandii, aż po pobyt w posiadłości Le Mesnil Gonfroy w naszej dużej, wesołej grupie. Dziesiątki przeżyć,doznań, wspomień. Wakacje nie zmieniły mojego nastawienia do Francji, a wręcz wzmocniły moją fascynację tym krajem. Normandia jest niesamowita, choć tak bardzo różna od południa Francji. Pozostał niedosyt związany z Bretanią i postanowienie, że jeszcze kiedyś tam wrócę.

14.08- 15.08 Piątek-Sobota. Podróż powrotna. Nocleg w Koeln

Z Hambye do Poznania dzieli nas prawie 1600km i choć można by na upartego pokonać taką trasę na raz, to jednak 16h wydaje nam się zbyt męczące i postanawiamy przenocować w połowie drogi. Wybieramy Kolonię, która naszej młodzieży wydaje się idealnym miejscem na obejrzenie meczu w ćwierćfinale Ligii Mistrzów:   Bayern Monachium contra FC Barcelona   ( 8:2 dla Bayern Monachium!) Nocleg w nowym Aparthotel Adagio Koeln City ( pozostaję wierna sieci Accor ), kolacja we włoskiej La Tagliatella   przy Heummarkt- tak kończymy tegoroczne wakacje. Następnego dnia wyruszamy rano i bez większych przygód docieramy na obiad do Tomyśla- to już stało się tradycją, że w drodze powrotnej odwiedzamy rodziców a dziewczyny z drogi „zamawiają” u Babci Ziuty potrawy, za którymi się stęskniły. Żegnajcie francuskie wakacje! Adieu!

13.08 Czwartek. Bretońskie miasto obronne Fougères. Pożegnalna kolacja w Granville

Obraz
To nasz ostatni dzień tutaj i nie możemy się zdecydować, jak go spędzić, gdzie się wybrać, co robić. Niedosyt związany z Bretanią jest duży- moje bretońskie wakacje z pierwotnej wersji okazały się bardziej normandzkimi, co też jest super, bo Normandia bez wątpienia zasługuje na wakacyjny pobyt i nie żałuję ani jednej chwili spędzonej na normandzkiej ziemi. Z drugiej strony Normandia dla Paryżan, to takie nasze Mazury dla Warszawiaków ( z racji odległości i popularności na weekendowe wyjazdy), a Bretania pozostaje regionem odległym, niezwykle odrębnym kulturowo, językowo. Nie bez kozery jedna jej część nazywa się Finistère ( koniec świata)- pozostaje tylko po prostu wybrać się tu ponownie. Nie jest to region popularny wśród Polaków. Gdy przed wyjazdem próbowałam kupić przewodnik turystyczny po Bretanii, jedyny, który udało mi się nabyć to niewielka książeczka autorstwa p. Ewy Waliszewskiej, wydana własnym sumptem przez poznański Dom Bretanii w 2004 r. Mimo upływu czasu, nadal godna pole